Czasem, by się lepiej poznać, wystarczy wspólna droga. Czasem wystarczy osiem kilometrów piechotą wśród miejskiego zgiełku, skwaru i cienia kamienic, by zrozumieć, że integracja to nie tylko wspólny cel, ale także wspólna cisza, śmiech, zachwyt i zmęczenie.
W środę 18 czerwca, gdy żar lał się z nieba, klasy 2B i 2C wyruszyły na intelektualno-artystyczną wyprawę do serca Dolnego Śląska – Wrocławia. Tam, w chłodnych murach kamienicy Pod Złotym Słońcem, otworzyło przed nami swe podwoje Muzeum Pana Tadeusza – miejsce, w którym historia mówi językiem multimediów, a przeszłość staje siędotykalna. Zatrzymaliśmy się przed jedynym istniejącym rękopisem epopei narodowej, wsłuchani w echa patriotycznych westchnień, tropiąc ślady Adama Mickiewicza i bohaterów, którzy — choć z kart książki — mówili o rzeczach wciąż ważnych. Przyglądaliśmy się charakterowi pisma Mickiewicza, studiowaliśmy poprawki, które nanosił. Momentami muzeum przypomina grę komputerową, kiedy to wchodzimy do Dworku w Soplicowie czy wybieramy się na polowanie wybierając rasę psów.
Zaskoczeniem była wystawa towarzysząca, pt;, „Misja: Polska”, to wystawa o romantycznej idei wolności przeniesionej w realia II wojny światowej i czasów powojennych. Na przykładzie życiorysów Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Władysława Bartoszewskiego prezentuje ona losy pokolenia, które dorastało w wolnej po 123 latach zaborów ojczyźnie, ale w 1939 roku stanęło przed koniecznością walki o niepodległość, a następnie o suwerenną obecność Polski w nowoczesnej Europie. Tam nasłuchiwaliśmy zagłuszanego radia Wolna Europa i uzupełnialiśmy wiedzę o życiorysach Władysława Bartoszewskiego i Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Niektórzy uczyli się pisać alfabetem Morsem ( brawo Julka!)
Ale to nie był koniec. Kolejnym przystankiem na naszej drodze było Muzeum Sztuki Współczesnej, gdzie nowoczesność spotkała się z kontemplacją, a cisza sal wystawowych przeplatała się z pytaniami, na które nie zawsze trzeba odpowiadać. Twórczość Dróżdża, Opałki i Winiarskiego otworzyła przed nami świat, w którym język, liczba i przypadek splatają się w wielogłos o sensie istnienia, czasie i ludzkiej samotności. Sztuka konceptualna nie dawała łatwych odpowiedzi — prowokowała, zmuszała do myślenia a niektórych wcale nie poruszyła. Zrobiła wrażenie sala edukacyjna ,gdzie malowaliśmy jak dzieci po ścianach i poszukiwaliśmy sensorycznych doświadczeń dotykających ukrytych w ścianach niespodzianek czy zalegaliśmy w pluszu.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, odnaleźliśmy chwilę wytchnienia w chłodnych przestrzeniach Galerii Wrocławia. Tam, przy kubku lemoniady i kawałku pizzy, odpoczywały nie tylko nasze nogi, ale i głowy pełne wrażeń.
To był dzień pełen znaczeń — nie tylko edukacyjnych, ale i tych ukrytych w małych gestach: podaniu butelki wody, wspólnym zdjęciu, zamyśleniu nad obrazem, który coś w nas poruszył.
Dziękujemy za ten wspólny czas uczniom i nauczycielom , tj profesorkom Anna Pijur, Małgorzacie Błaszczak, Aldonie Ziółkowskiej i profesorowi Wojtkowi Chudzińskiemu i za organizację, ale przede wszystkim za obecność, rozmowy i wspólne bycie razem. A Wrocław… Wrocław zostanie z nami jeszcze długo — w opowieściach, zdjęciach i wspomnieniach, które mają swój osobny, niepowtarzalny kolor.
Aldona Ziółkowska- Bielewicz

















